Jestem człowiekiem myślącym

Posted: 2014-09-17 in Przemyślenia
Tags: , ,

Ocena własna w ogromnym stopniu wpływa, a właściwie wręcz warunkuje, skuteczność i jakość myślenia. Nikt z nas bowiem nigdy nie będzie lepszy od swojego wyobrażenia o sobie. W tym celu, żeby skutecznie myśleć, trzeba po prostu wierzyć w siebie, czyli mieć zaufanie do swoich zdolności i swojej osoby w roli człowieka myślącego. Z tym jednak bywa różnie, bo wielu ludzi całkiem nieświadomych, albo nie w pełni świadomych swoich potencjalnie bardzo dużych zdolności intelektualnych, po prostu cierpi na niską samoocenę. Jej początki sięgają często lat szkolnych. Być może osoby, o których mowa, nie były uważane przez nauczycieli lub rówieśników za zbyt błyskotliwe, czy też sprawne w rozwiązywaniu różnego rodzaju zadań matematycznych. Na pewno wielu z tych nieszczęśników nieraz usłyszało od srodintarszych od siebie, niepochlebne, za to autorytarnie wypowiadane opinie na temat swoich rzekomo kulejących zdolności intelektualnych, a co gorsza w te bzdury uwierzyło.

Opinie innych, często powtarzane, stają się z biegiem czasu niekwestionowaną „prawdą”, czyli po prostu przekonaniem. Istnych spustoszeń w samoocenie mogą dokonać zwłaszcza opinie wartościujące, takie na przykład, jak: „nie dość inteligentny”, „nie dość błyskotliwy”, nie wspomnę już o tych obraźliwych. Z drugiej strony, uśmiercić sprawne posługiwanie się umysłem może arogancja wynikająca z przekonania, że jest się „mistrzem świata” w dziedzinie inteligencji i błyskotliwości, bo osoby z takimi przekonaniami przestają dostrzegać sens nauki i doskonalenia, a w efekcie tego bardzo szybko stają się skostniali w sposobach posługiwania się własnym umysłem, czyli osobnikami niekreatywnymi, zamkniętymi na inspiracje z zewnątrz, zwłaszcza ten ich rodzaj, który wynika z interakcji z innymi ludźmi.

Jaka opinia o sobie będzie nas wspierać, a nie sabotować nasz rozwój? Jaka byłaby najkorzystniejsza dla nas?

Najlepiej będzie nam służyło przekonanie pozbawione wartościowania i porównań z innymi. Porównania bowiem paraliżują wielu ludzi, którzy zdają się nie dostrzegać absurdu w postawie wycofania, polegającej na zaniechaniu rozwoju własnych zdolności tylko dlatego, że ktoś inny – naszym zdaniem –  jest w tym lepszy. Porównujemy się najczęściej z kolegami, z sąsiadami, z członkami rodziny czy wręcz z innymi kompletnie nieznajomymi ludźmi i na podstawie subiektywnych wrażeń, jakie odnosimy w efekcie tych porównań, a także – na ogół – mnóstwa pozorów, ustanawiamy fikcyjne normy, uważając jednocześnie, że nie potrafimy im z różnych powodów sprostać. Tak właśnie zdarza się wielu ludziom postępować.

Przekonaniami wartościującymi są: błyskotliwy, inteligentny, lotny, kreatywny, innowacyjny etc. O wiele lepszym, bardziej pożytecznym, jest przekonanie, oparte o stwierdzenie: „jestem człowiekiem myślącym, umiem to robić i sprawia mi to przyjemność”. Proszę zwrócić uwagę na brak w tym stwierdzeniu jakiegokolwiek wartościowania w stylu „lepszy/gorszy”, brak porównań do innych: „inteligentny/nieinteligentny”, „błyskotliwy/ociężały” etc.

A propos błyskotliwości: wcale nie trzeba być błyskotliwy, by myśleć sprawnie, w tym w szczególności kreatywnie, i mieć świetne pomysły. Starczy mieć zaufanie do swojego myślenia i swoich zdolności w tym względzie. Posługując się analogią ze świata motoryzacyjnego: można mieć pięknego i super szybkiego Lamborghini, lecz prowadzić go niepewnie, by w końcu rozbić się nim za zakrętem. Można też mieć Toyotę i prowadząc ją pewną ręką, dojechać do celu cały i zdrowy. Tak właśnie bywa ze zdecydowanie – moim zdaniem – przereklamowaną błyskotliwością. Szybkość wcale nie idzie w parze ze skutecznością myślenia, bo ta bardzo często wymaga namysłu, czyli celowego wyhamowania tempa. Ciekawe jest zresztą to, że najskuteczniejsze w myśleniu osoby, takie jak chociażby Albert Einstein czy Leonardo da Vinci wcale nie uważały się za błyskotliwych. Wracając raz jeszcze do analogii motoryzacyjnej – oczywiście miło jest móc pewnie poprowadzić Lamborghini, ale taki mariaż sprawności, szybkości i pewności siebie przychodzi samoistnie z czasem, jako nieuchronna konsekwencja treningu umysłu. Nie musi być celem samym w sobie, a jedynie efektem ciągłego używania umysłu i „rozciągania go” poprzez stawianie mu wciąż nowych wyzwań.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s