Myślenie wizualne to potęga – moje refleksje po lekturze książki „Narysuj swoje myśli”

Posted: 2014-10-29 in Lektury
Tags: , ,

Nasze umysły skonstruowane są w taki sposób, że pojawiające się w nich myśli, na najbardziej pierwotnym poziomie, mają postać obrazów lub innych reprezentacji sensorycznych, jeśli akurat nie należymy stricte do grona tzw. „wzrokowców”, czyli ludzi, dla których podstawowym sposobem poznawania świata, określanym także mianem modalności dominującej, jest zmysł wzroku. Pnarysuj_swoje_myslirzeważnie bywa tak, że umysł, posługując się syntezą różnych reprezentacji – wizualizacji statycznej i dynamicznej, wrażeniami dotykowymi, węchowymi, czy  dźwiękowymi, tworzy z nich całość, czyli coś na kształt w pełni multimedialnego „obrazu”.

Jednak bez względu na to, w jaki konkretnie sposób reprezentujemy w umyśle nasz świat, jedno trzeba stwierdzić, że opis słowny jest zawsze wtórny w stosunku do reprezentacji sensorycznej lub – upraszczając – wizualizacji. Innymi słowy, zanim zwerbalizujemy myśl, ona najpierw pojawia się w umyśle w postaci wspomnianego wcześniej multimedialnego „obrazu”. Wszak już Arystoteles stwierdził, że: „Nie ma nic w umyśle, czego by przedtem nie było w zmysłach”.

W jaki sposób moglibyśmy na co dzień korzystać z tej fascynującej własności naszych genialnych umysłów? Jak wykorzystać myślenie wizualne do podniesienia jego ogólnej sprawności i jakości? Jak wykorzystać je do podniesienia skuteczności komunikacji? Wreszcie, jak zrobić z niego pożytek w biznesie i w życiu osobistym?

Otóż teoretycznie, gdyby ludzie szukający porozumienia zeszli wspólnie na poziom pierwotnych archetypów myślowych, czyli na poziom, gdzie pojawiająca się w głowie niezwerbalizowana jeszcze myśl jest surowym obrazem, mogliby paradoksalnie o wiele lepiej porozumieć się… nie stosując słów. Słowa, choć potężne, potrafią bowiem często spłatać psikusa, z tej prostej przyczyny, że stosujący je ludzie nierzadko rozmijają się, nieraz w stopniu zasadniczym, sposobem ich rozumienia. W tej sytuacji słowa mogą znacznie zniekształcić rzeczywistość, zamiast ją wiernie odwzorować. Nie muszę w tym miejscu wspominać, jakie to może mieć skutki dla komunikacji. Tak jest tym częściej, im bardziej skomplikowane idee chcemy zwerbalizować.

Jak zatem uniknąć dysfunkcji komunikacyjnych z tym związanych? Tu pojawia się kluczowe pytanie: „czy porozumienie przez wizualizowanie myśli jest jedynie teorią?”.

Okazuje się, że nie – wręcz przeciwnie – to całkiem użyteczna umiejętność, która stoi za dokonaniami wielu przełomów w biznesie i w życiu ludzi takich jak Ty czy ja. O tym też traktuje wspaniała książka, wrażeniami z lektury której chciałem się z Wami dziś podzielić.

Czy można narysować swoje myśli? Na to pytanie odpowiedź – oczywiście – jest twierdząca – tak, można narysować swoje myśli, bo każda myśl ma określoną strukturę wizualną. Przypomina ona pewnego rodzaju wielowymiarową mapę. Myślenie zaś polega właśnie na wędrowaniu po tej mapie, czy to utartymi ścieżkami chłodnej logiki, czy też ścieżkami kreatywności przecieranymi na bieżąco przez chaszcze znaczeń. Dobry rysunek pozwala zobaczyć problem całościowo i na dodatek z różnych perspektyw. Zaś sam akt rysowania pobudza myślenie wizualne i wpływa pozytywnie na „krzesanie” kreatywnych pomysłów.

Dlaczego warto rysować swoje myśli? Odpowiedź jest prosta – ponieważ tym sposobem jesteśmy w stanie poprawić, czy wręcz zrewolucjonizować jakość myślenia, a następnie, kiedy już w konsekwencji tego faktu projekty i pomysły zaczną licznie pojawiać się w naszym życiu, skuteczniej je „sprzedawać”. Nie muszę dodawać, w jakim stopniu ta umiejętność może wpłynąć na jakość naszego funkcjonowania i poziom życia.

Wielu z nas niestety ulega fałszywemu przekonaniu, że w tym celu, by wizualizować pomysły, trzeba mieć jakieś szczególne zdolności artystyczne. To przekonanie ich hamuje i powstrzymuje przed rozpoczęciem przygody z myśleniem wizualnym. Prawda napawa jednak optymizmem, ponieważ do narysowania myśli potrzebujemy jedynie pewnej wprawy w rysunku symbolicznym i to nieraz bardzo symbolicznym. To oczywiste, że nie potrzeba nam wcale zdolności mistrza Leonarda da Vinci czy Michała Anioła, by symbolicznie narysować kwadrat, trójkąt, strzałkę, okrąg czy ludzika. Elementarne kształty każdy z nas może narysować bez najmniejszych trudności. Wszystko czego potrzebujemy, to jedynie pewien prosty system, na który składa się kilka pożytecznych narzędzi, i o tym właśnie traktuje książka autorstwa Dana Roama.

Sam autor jest uznanym na świecie doradcą, który wielu ludziom udowodnił, że starczy na ogół długopis i serwetka, by myśleniem wizualnym rozwiązać dowolnie skomplikowany problem, a potem przekonać innych do swojego pomysłu, być może wartego milion dolarów. Nie trzeba komputera, PowerPointa czy innych tego rodzaju narzędzi. One wręcz czasem szkodzą, narzucając niepotrzebne ograniczenia formalne, bo myślenie kreatywne – jak wiadomo – nie lubi żadnych „ciasnych ubranek”.

Książka pokazuje jak w zupełnie inny sposób popatrzeć na biznes, w jaki sposób zastosować myślenie wizualne do odkrywania („krzesania”) pomysłów, rozwijania ich, a następnie do przekonywania innych do nich. Ważne jest, by czytać ją z nastawieniem na wykonywanie ćwiczeń. Ten wysiłek na pewno opłaci się. Będziecie zdumieni efektami, gwarantuję.

Każdy z nas jest posiadaczem genialnego umysłu, a książka pokazuje jedną z dróg, jak z niego korzystać. Trzeba przyznać, że była ona i wciąż pozostaje jedną z moich największych inspiracji. Nie zliczę ile trudnych problemów udało mi się rozwiązać metodami myślenia wizualnego. Warto zatem zainwestować swój czas w nabycie pewnej wprawy w rysowaniu myśli, choć przyznam szczerze, że na efekty poprawy jakości i skuteczności myślenia nie trzeba długo czekać – są widoczne od razu, a biegłość w posługiwaniu się narzędziami myślenia wizualnego dostarcza radości niemal na miarę prowadzenia Porsche autostradą w kierunku zachodzącego słońca.

Frank Zappa stwierdził nie bez racji, że: „Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty.” Zachęcam zatem do lektury i fascynującej przygody z myśleniem wizualnym, bo – kto wie – może to jest właśnie nasz doskonały sposób na „otwarcie spadochronu”.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s