Posts Tagged ‘rozwój osobisty’

Mówienie do siebie nie uchodzi w naszym kręgu kulturowym za objaw zdrowia psychicznego, choć to tak naprawdę efekt swoistej hipokryzji, bo przecież każdy z nas, niemal bez przerwy, „rozmawia” z sobą, prowadząc we własnej głowie bezgłośny dialog lub raczej monolog wewnętrzny. W jego ramach sami sobie zadajemy pytania, po czym na nie odpowiadamy, albo werbalizujemy nasze spostrzeżenia, myśli czy też interpretacje i tym sposobem na swój własny użytek opisujemy naszą rzeczywistość. Narracja wewnętrzna zatem pomaga nam rozumieć świat – w tym innych ludzi – oraz swoje z nim relacje.

Czasami nawet mam takie wrażenie, że spośród oceanu bodźców składających się na rzeczywistość, zarówno tą zewnętrzną, która nas otacza, jak i tą wewnątrz nas, doświadczamy tylko tego, co zdołamy w jakiś tam sposób nazwać oraz opisać. Doświadczamy więc nie tyle rzeczywistości jako takiej, co tego, co pozostało po jej odfiltrowaniu przez nasz aparat percepcyjny, w którym narracja wewnętrzna gra obok zmysłów pierwszorzędną rolę

(more…)

Szanse

Posted: 2019-05-13 in Przemyślenia
Tags: , ,

Czasem na chwilę otwierają się drzwi z napisem SZANSA. Ktoś pyta: „wchodzisz, czy nie?”. To czas na podjęcie natychmiastowej decyzji, typu „raz kozie śmierć”. Zaczynasz analizować wszystkie „za” i „przeciw”. Pojawia się strach i mnóstwo wymówek, więc – szarpany wątpliwościami – czekasz. Tymczasem, za kilka minut, drzwi – skrzypiąc głośno – zamykają się. Słyszysz metaliczny dźwięk przekręcanego klucza w nadgryzionym korozją zamku. Jest już za późno, by je ponownie otworzyć. Szansa, której rozmiarów pewnie nie dane ci będzie ocenić, mija, a ty wracasz – jak co dzień – do swojej bezbarwnej rzeczywistości, narzekając, jakie życie jest ciężkie i niesprawiedliwe.

IMG_1069.jpg

ruby„Samokoncept”, najprościej mówiąc, jest konglomeratem naszych przekonań na własny temat. Chociaż, być może nie zawsze jesteśmy tego świadomi, to on w głównej mierze decyduje o kształcie naszej osobistej historii, w rozstrzygającym stopniu wpływając na to, co osiągamy. Jednocześnie bywa też najsilniejszym hamulcem, powstrzymującym nas przed przechodzeniem na „wyższe poziomy” we wszystkich aspektach naszego życia. Czy tego chcemy, czy nie, cały czas bowiem rządzą nami własne przekonania o naszych zdolnościach radzenia sobie z różnymi, większymi lub mniejszymi wyzwaniami.

Przykład niepełnosprawnych sportowców dowodzi,  że o osiągnięciach ludzi w niewielkim stopniu decydują okoliczności zewnętrzne i inni ludzie. Kiedy popatrzymy na ich trening i heroiczny wysiłek by pokonać „wiatr w oczy”, wiejący w ich życiu z siłą tornada, natychmiast staje się jasne, że „kto tu rządzi” – nie okoliczności lecz człowiek.

Ktoś kiedyś powiedział, że północny wiatr ukształtował Wikingów.

Popatrzcie: Wikingowie są wśród nas: http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/181966#.U-iKRpR_tHU

Ludzie wybitni w jakiejś dziedzinie, artyści różnych profesji w szerokim tego pojęcia znaczeniu, bo nie chodzi mi tylko o profesje stricte artystyczne, wzbudzają podziw i zazdrość, ale jednocześnie potrafią własnym, żywym przykładem wnieść do naszego życia powiew wiary w siebie, inspirację i koloryt.

pamiec-genialna-poznaj-triki-i-wskazowki-mistrza-b-iext8468832Dzięki książce „Pamięć genialna” poznałem mistrza jednej z bardzo ciekawych, a zarazem ogromnie użytecznych dla każdego – nie tylko w biznesie – dziedzin umiejętności – sztuki sprawnego posługiwania się pamięcią.

Decyzja o zakupie i przeczytaniu wspomnianej książki autorstwa ośmiokrotnego mistrza świata w zapamiętywaniu, Dominica O’Briena, była dla mnie początkiem wielkiej przygody, która zresztą trwa po dzień dzisiejszy.

Wiadomo od zawsze, że najlepiej jest uczyć się od prawdziwych mistrzów, bo to oni, wykraczając poza ramy czystej teorii, swymi praktycznymi poradami i doświadczeniami sprawiają, że nie musimy błądzić w poszukiwaniu narzędzi i środków gwarantujących opanowanie sztuki, na której nam zależy. Możemy po prostu podążać za nimi, ślad w ślad, praktycznie przetartymi, wygodnymi ścieżkami, zamiast brnąć z maczetą przez chaszcze.

Tak właśnie jest z książką „Pamięć genialna” i  jej niezwykłym autorem. Książkę warto przeczytać, ale nie ma sensu na tym tylko poprzestać. Korzyści gwarantuje jedynie to, by praktycznie przećwiczyć opisany w niej materiał, a potem na jego podstawie opracować i praktykować własne systemy usprawniające pamięć. To proste – znacznie prostsze niż się wydaje – a jednocześnie ekscytujące i pożyteczne zajęcie, którego efekty widoczne są praktycznie od zaraz. (more…)

Jeśli samodyscyplina kojarzy Ci się z czymś na kształt średniowiecznej narzędziowni tortur, to najwyraźniej nadszedł czas, żeby zastanowić się jeszcze raz i zrewidować swoje poglądy w tej kwestii, bo – kto wie – ten rodzaj skojarzeń być może trzyma Cię w miejscu i nie pozwala rozwinąć skrzydeł.

Prawdą jest, ze samnawyk-samodyscyplinyodyscyplina może przyjmować wiele różnych form i występować w życiu każdego z nas w różnym stopniu nasilenia. Nie zawsze jednak ma przerażające oblicze i nie zawsze musi wiązać się z nią krew czy pot. Są bowiem pewne rodzaje zajęć, do których mobilizujemy się relatywnie łatwo i zabieramy się za ich wykonywanie płynnie. Tym niemniej istnieją takie rodzaje zadań, które albo nie przynoszą natychmiastowej satysfakcji, a nagroda za ich wykonanie jest odroczona w czasie, albo są zgoła żmudne i czasochłonne, a trzeba je najzwyczajniej w świecie wykonać, by móc przejść na kolejny poziom, na przykład skończyć studia, otrzymać lepszą pracę czy awans albo zdobyć nowe kwalifikacje. Do tego rodzaju zadań trzeba użyć samodyscypliny.

Prawdę powiedziawszy, jakiekolwiek wyjście poza krąg przyzwyczajeń, który czasem nazywa się też strefą komfortu, zawsze związane jest z mniejszym lub większym oporem. Skądinąd jednak wiadomo, że prawdziwy rozwój zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie pojawia się tenże opór, zaś do pokonywania oporu wymagana jest właśnie samodyscyplina w połączeniu z celem, który chcemy osiągnąć. Jedno jest pewne: bez samodyscypliny w konfrontacji z oporem, nie są możliwe żadne znaczące życiowe osiągnięcia zawodowe czy też osobiste, więc na pewno warto przyglądnąć się bliżej jej mechanizmom i uczynić co niezbędne, by ją oswoić i wykorzystać jako sprzymierzeńca, a nie polec pod naporem stresu. (more…)

Najczęściej żyjemy „na pół gwizdka” – czekamy w „poczekalni życia” i łudzimy się nadzieją, że kiedyś to się zmieni. Obiecujemy sobie, że zmiany na lepsze nastąpią wkrótce potem, kiedy skończymy studia lub zmienimy pracę, albo wychowamy dzieci itp. Prawda jest jednak taka, że bardzo często paraliżuje nas strach przed porażką i mnóstwo zupełnie nieprawdziwych, za to głęboko zakorzenionych przekonań na temat ograniczeń naszych własnych możliwości dokonania zmiany. Bo niby dlaczego nie mielibyśmy zrobić dziś tego, co uczyniłoby nas w krótszej lub dłuższej perspektywie czasu spełnionymi i szczęśliwymi ludźmi?

Boston-MarathonBy przerwać ten trans niemocy, warto czasem zadać sobie brutalne pytanie, które ma jednak tę zaletę, że przywraca właściwą perspektywę myślenia o sobie i priorytetach w życiu. Brzmi ono mianowicie: „dlaczego jeszcze nie osiągnęliśmy tego na czym nam zależy?

Może dlatego, że zakładamy fałszywie, że przyszłość niczym nie będzie różniła się od przeszłości i jeśli kiedykolwiek wcześniej doświadczyliśmy bolesnych porażek, to tak już będzie zawsze. Ilu ludzi na co dzień w naszej obecności wciąż powtarza nic niewarte komunały w rodzaju: „życie jest okrutne”, czy kwituje porażki słowami: „bo takie niesprawiedliwe jest życie”? No cóż, naga prawda jest taka, że życie jest zawsze takie, jakim je widzisz i nigdy nie będzie inne. (more…)

dzieci-szczesciaCzasem oczy otwierają się szerzej, a na ciele pojawia się gęsia skórka. Nagle zaczynasz dostrzegać, czuć i rozumieć więcej. Tak działa inspiracja, a dla mnie okazała się nią ostatnio lektura niesamowitej książki autorstwa Hermanna Scherera pod tytułem „Dzieci szczęścia”. Impulsem do sięgnięcia po książkę była przede wszystkim bliska mojemu sercu tematyka szeroko pojmowanej – nazwijmy to – „optymalizacji życia”, czyli – mówiąc prościej – poszukiwania sposobów, by uczynić je jeszcze bardziej sensownym i spełnionym i to w każdej z jego sfer. Dodatkowo przekonała mnie biografia autora, bo przecież, wybierając osoby, na których warto się wzorować, trzeba pamiętać by czynić to rozsądnie, kierując się zasadą: „Ucz się wyłącznie od praktyków” i zgodnie z tym podejściem, raczej unikać książek pisanych przez ludzi, którzy tego, o czym piszą nie poparli krwią i potem własnego doświadczenia. Jednak w przypadku tej książki, już po pierwszych stronach lektury byłem bardziej niż zadowolony z decyzji – „czytać dalej!”.

Scherer pisze na przykład: „Przez ile wieczorów naprawdę żyjecie, a ile wieczorów marzycie o życiu? Taka zwłoka jest złodziejem czasu. Codziennie przesuwamy życie na jutro i nawet tego nie zauważamy, a w międzyczasie idziemy na emeryturę i wtedy widzimy, że róże już dawno przekwitły, przyjaciele, z którymi zamierzaliśmy zrobić szałową imprezę już nie żyją, a do Australii też nie polecimy, bo jesteśmy na to zbyt niedołężni”. (more…)

Ocena własna w ogromnym stopniu wpływa, a właściwie wręcz warunkuje, skuteczność i jakość myślenia. Nikt z nas bowiem nigdy nie będzie lepszy od swojego wyobrażenia o sobie. W tym celu, żeby skutecznie myśleć, trzeba po prostu wierzyć w siebie, czyli mieć zaufanie do swoich zdolności i swojej osoby w roli człowieka myślącego. Z tym jednak bywa różnie, bo wielu ludzi całkiem nieświadomych, albo nie w pełni świadomych swoich potencjalnie bardzo dużych zdolności intelektualnych, po prostu cierpi na niską samoocenę. Jej początki sięgają często lat szkolnych. Być może osoby, o których mowa, nie były uważane przez nauczycieli lub rówieśników za zbyt błyskotliwe, czy też sprawne w rozwiązywaniu różnego rodzaju zadań matematycznych. Na pewno wielu z tych nieszczęśników nieraz usłyszało od srodintarszych od siebie, niepochlebne, za to autorytarnie wypowiadane opinie na temat swoich rzekomo kulejących zdolności intelektualnych, a co gorsza w te bzdury uwierzyło.

Opinie innych, często powtarzane, stają się z biegiem czasu niekwestionowaną „prawdą”, czyli po prostu przekonaniem. Istnych spustoszeń w samoocenie mogą dokonać zwłaszcza opinie wartościujące, takie na przykład, jak: „nie dość inteligentny”, „nie dość błyskotliwy”, nie wspomnę już o tych obraźliwych. Z drugiej strony, uśmiercić sprawne posługiwanie się umysłem może arogancja wynikająca z przekonania, że jest się „mistrzem świata” w dziedzinie inteligencji i błyskotliwości, bo osoby z takimi przekonaniami przestają dostrzegać sens nauki i doskonalenia, a w efekcie tego bardzo szybko stają się skostniali w sposobach posługiwania się własnym umysłem, czyli osobnikami niekreatywnymi, zamkniętymi na inspiracje z zewnątrz, zwłaszcza ten ich rodzaj, który wynika z interakcji z innymi ludźmi. (more…)

W pytaniach, zwłaszcza tych, które sami sobie zadajemy, a zadajemy je sobie cały czas, nawet, jeśli nie jesteśmy tego do końca świadomi, tkwi prawdziwa moc. Myślenie, bowiem, to nic innego, jak ciągły dialog pytanie-odpowiedź, który toczy się bezustannie w naszych głowach.

Pytania pozwalają ukierunkować uwagę, sprawiając, że albo skupiamy się na epatowaniu problemem, albo – wręcz przeciwnie – koncentrujemy się na aktywnym poszukiwaniu rozwiązania. Weźmy na przykład pytanie: „dlaczego mnie się to ciągle przydarza?” i porównajmy je z innym pytaniem: „na czym polega problem i jak mogę go rozwiązać z korzyścią dla siebie i innych uczestników sytuacji?”. Pierwsze z pytań bardzo skutecznie programuje na niemoc i bycie ofiarą okoliczności. Po prostu presuponuje, że tak jest i tak musi być. Prowokuje do poddania się. Drugie natomiast pozwala na przejęcie sterów i – w ślad za tym – podjęcie konstruktywnych działań. Ciekawe jest w tym wszystkim to, że w określonej sytuacji zawsze mamy wybór pomiędzy jednym lub drugim typem pytań. Tylko od nas zależy, które z nich zastosujemy, a tym samym, czy zaprogramujemy się na niemoc, czy też na skuteczność w rozwiązaniu problemu. (more…)

make_things_happenKiedy po raz pierwszy natknąłem się na stwierdzenie: “jeśli chcesz osiągnąć swój cel, bądź kimś, komu ten cel się po prostu należy”, to usiadłem i długo nie mogłem ochłonąć z wrażenia, bo jest to jedno z tych stwierdzeń, które niczym strzała wystrzelona z łuku mistrza trafia w punkt – w sam środek tarczy, w tym przypadku w sedno prawdy o życiu naprawdę wartym przeżycia.

Myślałem o sensie tych słów, ale by nadać moim przemyśleniom pragmatyczny charakter, postanowiłem poszukać odpowiedzi na pytanie: “jak powinien myśleć i działać ktoś, kto wart jest swoich celów?” I oto, co wymyśliłem: (more…)