Posts Tagged ‘#Książki’

Książka „Zaczynaj od DLACZEGO. Jak wielcy liderzy inspirują innych do działania”, której autorem jest Simon Sinek, trafiła w moje ręce już jakiś czas temu i – przyznam – przeleżała nieco na półce zanim wysunęła się na czoło kolejki lektur czekających na przeczytanie. Nie miałem pojęcia, że odkładam ‘na potem’ czytanie czegoś, co okazało się odkrywczym hitem.

zaczynaj_od_dlaczegoZawsze interesowały mnie kwestie motywacji, która raz, niczym nikła iskierka, zaledwie tli się w ludziach, a innym razem wybucha z mocą gwiazdy supernowej. Od czego zależy jej siła? Dlaczego posiadanie racji i logicznych argumentów rzadko skutkuje „porwaniem” za sobą ludzi do działania? Dlaczego niejednokrotnie nawet doskonałe rozwiązania techniczne nie zawojowały szturmem rynku? Pytań było wiele, a odpowiedzi wydawały się niepełne. Studiowałem historię firm, takich jak Apple, Microsoft, Amazon, Google, Ikea czy Oracle. Przyglądałem się bacznie życiorysom Jobsa, Gatesa, Kamprada czy designerskim poczynaniom Jonathana Ive’a, który zaprojektował wszystkie „cacka” Apple. Zafascynowany tematem, pochłonąłem też książkę Malcolma Gladwell’a – „Punkt przełomowy. O małych przyczynach wielkich zmian”, lecz ciągle brakowało mi kilku elementów, by „domknąć” całość, niczym ułożyć puzzle w kompletny obraz. Wreszcie trafiłem na lekturę, która okazał się być tym brakującym elementem układanki.

Książka Simona Sinka – „Zaczynaj od DLACZEGO” rzuca nowe światło na kwestie mocy sprawczej wszelkich wartościowych działań. Wspomniana moc sprawcza tkwi zdaniem autora alternatywnie: w manipulacji bądź w inspiracji. Przy czym słowo „manipulacja” osadzone jest w bardzo szerokim kontekście, raczej mechanizmów funkcjonowania, niż kwestii etycznych. Nie wikłajmy się proszę w niekończący się i donikąd prowadzący spór na temat aspektów moralnych manipulacji, bo choć manipulacja kojarz się większości ludzi z czymś jednoznacznie złym – to niekoniecznie musi ona być zła. O tym decyduje intencja, czy też „ekologiczność” działania sprawcy. Jeśli – załóżmy – jestem gotów tak zmanipulować warunkami, swoim zachowaniem i nastrojem kogoś, kogo zapraszam na kolację, by osiągnąć jedyny cel, jakim jest sprawić, by osoba zapraszana poczuła się fantastycznie w moim towarzystwie, to przecież nie uprawiam żadnej „brudnej” manipulacji. Przecież każdy rodzaj perswazji czy nawet oddziaływania pozawerbalnego na innych może być rodzajem manipulacji. Nikt jednak nie oburza się z powodu bycia „manipulowanym” dopóki jest świadom klarownych „reguł gry” i wie jednocześnie, że gra toczy się o dobrą i „ekologiczną” stawkę (nikogo nie krzywdzę). Przyjąwszy taką definicję manipulacji, jako rodzaju gry opartej na określonych, uczciwie wyłożonych zasadach, wróćmy do meritum, czyli do mocy sprawczej i siły napędowej działań pojedynczych ludzi oraz organizacji. (more…)

Koniec roku jest od zawsze okresem, w którym ludzie, częściej niż w innym czasie, postanawiają zmienić coś w swoim życiu. Tego rodzaju postanowienia, nazywane noworocznymi, mają charakter niemal rytualny.  Dotyczą różnych dziedzin życia – od zdrowia, poprzez finanse, a na hobby i rozwoju osobistym skończywszy. Część z nich jest następnie konsekwentnie realizowana, pozostałe mijają jak deszcz. Tu pojawia się pytanie: „od czego zależy moc sprawcza postanowień noworocznych i czy istnieje sposób, by ją wzmocnić?”.

decyzja-nalezy-do-ciebieOdpowiedź na to pytanie nie należy wbrew pozorom do zbyt trudnych . Otóż moc sprawcza postanowienia jest wprost proporcjonalna to stopnia, w jakim postanowienie jest decyzją. No dobrze, ale czy nie jest tak, że albo coś jest decyzją lub po prostu nią nie jest? Czy nie obowiązuje tu wyłącznie logika dwustanowa: zero-jedynkowa? O jakim stopniowaniu decyzyjności zatem mówimy?

Popatrzmy na to w ten sposób: Postanowienie o zmianie może być co prawda decyzją ogólną, ale jeśli nie zostanie ona wsparta szeregiem mniejszych decyzji – nazwijmy je operacyjnymi – dotyczących sposobu przeprowadzenia zmiany, w naszym przypadku realizacji jednego z naszych postanowień noworocznych, to postanowienie może pozostać na zawsze uwięzione w sferze „chciejstwa” i nigdy nie stać się prawdziwą decyzją.

W tym celu, by lepiej to zrozumieć, weźmy taki przykład: jeśli mocno postanawiam – załóżmy – pozbyć się nadwagi, to prawdopodobnie moje postanowienie jest decyzją.  Dlaczego tylko „prawdopodobnie”, a nie „na pewno”? Otóż dlatego, że prawdziwą decyzję poznaje się po działaniu, które zawsze następuje w ślad za nią. Zatem, jeśli takowego brak, nie możemy swobodnie potraktowanego postanowienia uważać za prawdziwą decyzję. No właśnie – rzecz sprowadza się jak zawsze do działania, a nie do gadania o nim. Jednak by móc działać, każdy cel ogólnie sformułowany, tak jak choćby pozbycie się nadmiaru kilogramów, należy zdekomponować na szereg elementarnych czynności składowych, do wykonania krok-po-kroku. One właśnie uporządkowane w kolejności wynikającej z priorytetu (co ważne i co zatem należy wykonać to w pierwszej kolejności; co mniej ważne i co tym samym można odłożyć na później lub zgoła całkiem „odpuścić”) oraz chronologii (daty wykonania) tworzą operacyjny plan, bez którego samo postanowienie ma nikłe szanse doczekać się pomyślnej realizacji. Jeśli więc wcześniej pisałem o stopniu decyzyjności postanowienia, to miałem na myśli właśnie połączenie decyzji w dwóch obszarach – decyzji o realizacji celu i decyzji dotyczących planu jego wcielenia w życie. Dopiero jedno z drugim daje moc. (more…)