Przy okazji wszelkich życiowych, czy zawodowych przełomów, „okrągłych” rocznic, albo po prostu tuż przez końcem roku ludzie, częściej niż w innym czasie, postanawiają zmienić coś w swoim życiu. Postanowienia dotyczą różnych dziedzin życia – od zdrowia, poprzez finanse, a na hobby i rozwoju osobistym skończywszy. Część z nich jest następnie konsekwentnie realizowana, pozostałe niestety mijają jak deszcz. I tu pojawia się pytanie: „od czego zależy moc sprawcza postanowień i czy istnieje jakiś sposób, by ją wzmocnić?”. Otóż moc sprawcza postanowienia jest wprost proporcjonalna to stopnia, w jakim postanowienie jest prawdziwą decyzją. Czym zaś jest prawdziwa decyzja? To dość proste: można ją odróżnić od „chciejstwa” i „pobożnych życzeń” po tym, że w ślad za nią idą konkretne działania.

No właśnie – istota osobistej skuteczności sprowadza się zawsze i nieodmiennie do działania, a nie jedynie do gadania o nim.
Wszystko bierze swój początek od decyzji. To one sprawiają, że stajemy się twórcami swojego życia, a nie ofiarami jego okoliczności. To one stoją za wszelkiego rodzaju postępem i rozwojem. Decyzje są siłą.
Szczęście, jakkolwiek je rozumiemy to także nie tylko coś, co nam się ‘przytrafia’. Szczęście – jestem przekonany – to rezultat świadomego, przemyślanego i zdecydowanego działania w ślad za podjętą decyzją.
Ktoś kiedyś powiedział, że wolność jest tam, gdzie masz więcej niż jedną opcję do wyboru. Miał rację, wyjąwszy może sytuacje wyboru mniejszego zła, choć na upartego takowe też można by wciągnąć w sferę wolnych wyborów. U podstaw wyboru spośród dostępnych opcji leży jak zwykle decyzja, więc możliwość podejmowania decyzji stanowi wyznacznik poziomu wolności każdego z nas.
Tak naprawdę zawsze możesz zdecydować czy „wchodzisz w coś”, co postanowiłeś zrobić, niezależnie od tego, co to jest, ale zawsze, podkreślam – zawsze, trzeba będzie za to zapłacić. Ludzie lubią mieć wybór i czuć się wolni, ale tylko nieliczni potrafią bez nadmiaru emocji myśleć i mówić o cenie, która pozostaje do zapłacenia.
Z odpowiedzialnością i ceną do zapłacenia za podjęte decyzje jest tak, jak w powiedzeniu: „kto dziś wtyka głowę w piasek, jutro będzie zgrzytał zębami”. Szukanie wymówek przed podjęciem decyzji, zwlekanie oraz próby przerzucenia odpowiedzialności na kogoś innego, czy „niesprzyjające okoliczności” za brak decyzji, to właśnie takie chowanie głowy w piasek. Ludzie bowiem na ogół nie lubią przyjmować do wiadomości tego że:
- Nie mam czasu oznacza, że ważniejsze są dla mnie inne sprawy.
- Dorosłość oznacza, że nikt nie przyjdzie mnie wyręczyć.
- Nikt nie jest odpowiedzialny za realizację moich życzeń.
- Łatwiej jest być cierpiętnikiem, niż zdobyć się na działanie.
- Stres powstaje wyłącznie wtedy, gdy mówię „tak”, myśląc „nie”.
- Gniew oznacza zawsze, że przypisuję komuś odpowiedzialność, jaką sam ponoszę.
Łatwiej na pewno powiedzieć: „nie da się”, poszukać winnych, schować się za słowem „ale”, po którym następuje przeważnie potok wymówek. Tymczasem wzięcie osobistej odpowiedzialności za własne wybory, czy też w ogólności za własne decyzje, otwiera zupełnie nowe perspektywy. Daje możliwość skierowania życia na szybszy pas autostrady, bo przecież:
- Żaden człowiek nie musi musieć. Może przecież chcieć, a to zupełnie inna jakość i energia do działania.
- Nie jesteśmy skazani na nieustanne spełnianie oczekiwań innych. Możemy wreszcie zrobić coś dla siebie.
- Jeśli będziemy szukać pomocnej dłoni, zawsze znajdziemy ją w zasięgu własnych ramion.
- Kto potrafi podjąć decyzję, może zwalczyć ból. Nie ma sensu znosić udręki, kiedy można podjąć decyzję, która jest w stanie zmienić wszystko.
Zatem, zróbmy to dla siebie – decydujmy się świadomie na to, co robimy, a wtedy się okaże, że zawsze będziemy robić to, na co się zdecydowaliśmy. Paradoks? A może jednak głęboka prawda? Na pewno nasze poczucie sprawstwa („decyduję” zamiast „muszę”) ma duże szanse odprawić w kosmos resztki tkwiącego w nas syndromu ofiary i to raz na zawsze. Nie wspomnę już o tym, jak bardzo taka postawa wpłynie na samoocenę i poczucie kontroli nad własnym życiem. Jedno i drugie, to najważniejszy warunek zdrowia fizycznego i psychicznego.
Zdecydowane życie prowadzi do zawodowego i osobistego spełnienia, bo szczęście, to efekt stanowczości. Zamiast narzekać, lepiej zakasać rękawy i coś zrobić, by było lepiej, ale w przypadku, kiedy coś faktycznie znajdzie się poza zakresem naszego wpływu, należy po prostu odpuścić zamiast „bić głową w mur”. Pełna, rzetelna akceptacja zaistniałych okoliczności i jednoczesna wiara w siebie, tworzą nieodłącznie obraz pełnego zaangażowania. Ponieważ dzielenie własnego życia na to, co jest oraz na to, co powinno być oznacza oszukiwanie samego siebie, może właśnie teraz nadszedł czas, by ten podział usunąć, niczym innym, tylko stanowczą decyzją i niezwłocznym działaniem. Jesteśmy podobno tym, za co gotowi jesteśmy przejąć odpowiedzialność.