Zdobywanie nowych umiejętności, pozyskiwanie nowej wiedzy czyli – ogólnie rzecz ujmując – rozwój wymaga wysiłku. Pytanie podstawowe, które zadaje sobie każdy, kto zabiera się za realizowanie jakiegoś nowego celu, na przykład swojego postanowienia noworocznego, brzmi: jak długo mi zajmie nauczenie się tego? Kanadyjski pisarz Malcolm Gladwell napisał kiedyś, że opanowanie dowolnej umiejętności na poziomie mistrzowskim zajmuje 10.000 godzin. Problem w tym, kto jest chętny, by czekać tak długo na efekty? Gladwell miał rację twierdząc, że mistrzostwo wymaga ekstremalnie długiego i żmudnego okresu praktykowania, jednak chcąc na przykład nauczyć się grać na gitarze, niekoniecznie musimy zakładać, że chcemy to robić jak Al Di Meola czy Paco De Lucia. Możemy po prostu chcieć grać wystarczająco dobrze, żeby bawić się grą i umilać czas swoimi wykonaniami utworów gitarowych towarzystwu na imprezach. To też jest przecież dobry cel.
Ciekawe są wyniki badań Josha Kaufmana, z których wynika, że by być w czymś dobrym, potrzebujemy na to nie więcej niż 20 godzin praktykowania i to nie w jednym niepodzielnym bloku czasowym, a w krótszych odcinkach, na przykład przez miesiąc dwa razy dziennie po 20 minut.
Josh w wywiadzie zarejestrowanym na YouTube mówi o następujących zasadach: (1) sprecyzowaniu celu, by brzmiał konkretnie i by wiadomo było, co z nim robić (2) jego dekonstrukcji na mniejsze kroki do wykonania, (3) usunięciu przeszkód i uporządkowaniu środowiska pracy, by sprzyjało ono koncentracji i – co się z tym wiąże – efektywności działania, (4) wykonaniu rozpoznania problemu i pozyskaniu niezbędnej wiedzy, by móc niezwłocznie zacząć działać, (5) podjęciu silnego postanowienia, że wytrwamy 20 godzin bez względu na opory. Ostatni punkt wydaje się być tym, co decyduje statystycznie chyba w największym stopniu o powodzeniu „misji”. Początki opanowywania nowych umiejętności są zawsze i dla każdego bez wyjątku ogromnie frustrujące. Frustruje nas nasza początkowa niezgrabność, porażki, niepewność. Mamy tendencje do przedwczesnego poddawania się. Tymczasem trzeba wytrwać, by przyszedł przełom, a efekty racy zaczęły cieszyć. Wtedy wszystko już idzie „z górki”. To oczywiste, że w 20 godzin nie uda nam się zdobyć czarnego pasa z karate, ale na pewno uda się przezwyciężyć inercję początków, a o to przecież chodzi. Kto się poddaje, ten nic nie osiągnie. Polecam świetny materiał: